sobota, 9 lipca 2016

decyzja

Jakże tajemne są sprawy, gdzie się krzyżują cenne ludzkie życie i śmierdzące pieniądze. Nic dziwnego, że tak silne emocje się kotłują w tym temacie. A przecież firmy farmaceutyczne istnieją od wieków, zaś lekarze są poddani marketingowym naciskom i sugestiom jak w każdym innym konsumenckim dziale, aptekarze też mają swoje interesy.Tak u nas, jak w cywilizacji, pewne wybory terapii są zarezerwowane do decyzji lekarza a pozostałe (nie wymagające kompetencji fachowych) – dla ‚konsumenta’.
Granice wyznacza wiedza naukowa (dla jasności dodam – medyczna, bo nie wszyscy na blogu mają świadomość istnienia takiej dziedziny), sformalizowana prawem – tak jest także w Polsce; prawo dzielące granice decyzji pacjenta i lekarza jest jasne i racjonalne, co nie znaczy, że nie jest łamane.
Model cywilizowany obejmuje torby papierowe  więc oba warianty i możliwości decyzyjne, wyrażający adekwatny społeczny podział kompetencji i zadań.
W przeciwieństwie do znanego ofiarom pokąsanych przez wuml-e modelu ‚rządu kucharek’.
Problem pojawia się wtedy, gdy niedostatek profesjonalnych standardów kusi populistów, aby pod pretekstem „uwolnienia decyzji konsumenta” przesuwać granice i zawłaszczać decyzje profesjonalne na rzecz słusznej woli ludu.
Naturalnie, ta ‚wola ludu’ ma w istocie i jedynie napędzać siłę i skarbiec władzy, kosztem ubezwłasnowolnionego tą manipulacją obywatela i podatnika.
Tego typu podejście cofa nas cywilizacyjnie i degeneruje społecznie – aby nie rozdymać wątku, dodam że oczywiście nie tylko w omawianym tu przykładzie relacji lekarz-pacjent papierowe torby i w ogóle funkcji publicznych państwa, ale w standardzie polityki en bloc.
Dlatego dęcie balona „afery” z pieczątkami (jako rzekomego objawu korupcji lekarzy) to wart komentarza objaw szerszego schorzenia społecznego – skuteczności szczucia, jako narzędzia divide et impera w rękach nieopatrznie wybranych rządów.
A to właśnie leitmotiv jawiący się stałym elementem uwolnionego rodzimego ludu blogującego – na każdy temat i pod każdym pretekstem.
Niestety, także na blogach „Polityki”, wbrew poziomowi, formie i zapewne intencji autorów bloga, ale za to skutkujące zaiste pogłębioną diagnozą społeczną dla obserwatorów.
„My sami natomiast, konsumenci, mając nieskrępowany torby papierowe z nadrukiem producent  wybór, rzadko wybieramy opcje najtańsze z reguły, o czym świadczą naprawdę dogłębne badania naszych zdrowotnych zachowań konsumenckich” – z kolei pisze Gekko. My konsumenci leków wybieramy – to jest to, to jest ten inny, bardziej realistyczny model sytuacji ochrony zdrowia w rozwiniętym społeczeństwie.
Wydaje mi się, że paranoia ma grunt w idealizacji styku (a) przemysłu produkującego medykamenty, (b) konsumentów czyli tzw. chorych, (c) lekarzy, (d) aptekarzy oraz (e) instytucji pokrywających koszty. Wg. tej idealizacji najlepiej byłoby, gdyby wszyscy chorzy zostali wyleczeni i nic to nikogo nie kosztowało, może nawet bez udziału koncernów, ale przy zastosowaniu leków. I z tej idealizacji wynurza się teraz główny oskarżony – lekarz, który ma dokonać wymarzony optymalny wybór dla swojego klienta, czyli chorego, o którego przysiągł, że będzie dbał w godzinę dobrą i złą, klienta niezorientowanego co się z jego ciałem dzieje, biorącego lekarstwa jakie mu przypiszą, oto jeden wielki szpital wypełniony bezwolnie konającymi, słabymi, którym należy współczuć do samego końca, z nimi się solidaryzować i krzyż wspólnie nieść. Idealizacja mi się zdaje, i to na potęgę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz