sobota, 9 lipca 2016

decyzje

„Problem pojawia się wtedy, gdy niedostatek profesjonalnych standardów kusi populistów, aby pod pretekstem „uwolnienia decyzji konsumenta” przesuwać granice i zawłaszczać decyzje profesjonalne na rzecz słusznej woli ludu.
Naturalnie, ta ‘wola ludu’ ma w istocie i jedynie napędzać siłę i skarbiec władzy, kosztem ubezwłasnowolnionego  tą manipulacją obywatela i podatnika.
Tego typu podejście cofa nas cywilizacyjnie i degeneruje społecznie”
Autorze, jakie „uwalnianie decyzji konsumenta”? Co Ty wygadujesz? Przeginasz. Jakie „zawłaszczanie decyzji profesjonalnych”? Kreujesz problemy nie bacząc na brzytwę Ockhama.
Problem jest jeden jedyny – zamienniki leków o tej samej substancji czynnej.
Wpinasz w tę swoją smartargumentację jakąś „wolę ludu” i „skarbiec władzy” niby drwiąco, niby kpiąco, czynisz zamęt i jest gorąco. Owszem, ale na ogół są to sytuacje graniczne, głównie takie, kiedy pacjent niewiele już może i wcale nie wiedza medyczna jest wyznacznikiem jego niemożności. Moim zdaniem pacjent ma prawo decydować o terapii, o jej podjęciu lub nie, jej zarzuceniu czy zmianie, w znacznie większym zakresie niż nam się wydaje. I to jest postęp cywilizacyjny, moim zdaniem. Na przykład, pacjent biorący statyny od ponad 10 lat nagle zorientował się, że ma ona działanie uboczne, a ochrona jego układu krążenia nie jest tak ważna jak dawniej z uwagi na jego wiek, sytuację rodzinną i ogólne samopoczucie, więc idzie do lekarza, wykłada mu swoje wątpliwości, pobiera się kraw, analizuje, wychodzi wynik na pograniczu, decydydują – niby obaj – że koniec z braniem tej statyny. I co? Czyja decyzja jest? Lekarza z całą jego wiedzą, czy pacjenta, który też wie swoje. Przykładowo podaję i chyba jasno się wyrazażam, o co mi chodzi w tej dyskusji. Albowiem polscy lekarze przyzwyczajeni są do pełni władzy, (tak jak kiedyś nauczyciele czy milicjanci), a pacjenci  room escape stłamszeni potulnie czekają na decyzje w tej medycznej instytucji.
Orzeczenie, że „tego typu podejście cofa nas cywilizacyjnie i degeneruje społecznie”, to nie orzeczenie, to retoryczne szczytowanie.1/ Wyprosiny niewczesne, tak jak escape room  wybory nieopatrzne a cywilizacja symulowana, w formie karykatury.
Zamiast wypraszać opinie, jakich nie podzielasz, możesz cywilizować inne kraje (wszystkie tylko marzą, aby brać wzór z naszej, Polskiej) czy dokonywać innych, opatrznościowych wyborów (np. na ubogacające nas wskazówkami wyborczymi świątynie opaczności). To jest wolność, ale jeszcze nie cywilizacja – przynajmniej w kulturze polemiki i jakościargumentacji, hihi.
2/ „Ad rem” niestety niemożliwy do skomentowania w krótkiej formie. Wychodzi z błędnych przesłanek i formułuje mylne wnioski, ponieważ posługuje się ignorancją. Nie jest to zarzut do laika, ale temat dla Ciebie do rozmowy edukacyjnej z jakimś mądrym lekarzem – i na pewno nie na blogu.
Prawa do decyzji jest tyle, ile odpowiedzialności za jej skutki. Masz prawo leczyć się z kim i jak chcesz, ale nie możesz oczekiwać od medycyny, że zapłaci za Twoją wolność od niej swoją reputacją.
Wracam do starej powiastki-szlagwortu. Co robisz chłopie? -Dół sobie kopię. Daleko do Lublina? -Twarda glina.

decyzja

Jakże tajemne są sprawy, gdzie się krzyżują cenne ludzkie życie i śmierdzące pieniądze. Nic dziwnego, że tak silne emocje się kotłują w tym temacie. A przecież firmy farmaceutyczne istnieją od wieków, zaś lekarze są poddani marketingowym naciskom i sugestiom jak w każdym innym konsumenckim dziale, aptekarze też mają swoje interesy.Tak u nas, jak w cywilizacji, pewne wybory terapii są zarezerwowane do decyzji lekarza a pozostałe (nie wymagające kompetencji fachowych) – dla ‚konsumenta’.
Granice wyznacza wiedza naukowa (dla jasności dodam – medyczna, bo nie wszyscy na blogu mają świadomość istnienia takiej dziedziny), sformalizowana prawem – tak jest także w Polsce; prawo dzielące granice decyzji pacjenta i lekarza jest jasne i racjonalne, co nie znaczy, że nie jest łamane.
Model cywilizowany obejmuje torby papierowe  więc oba warianty i możliwości decyzyjne, wyrażający adekwatny społeczny podział kompetencji i zadań.
W przeciwieństwie do znanego ofiarom pokąsanych przez wuml-e modelu ‚rządu kucharek’.
Problem pojawia się wtedy, gdy niedostatek profesjonalnych standardów kusi populistów, aby pod pretekstem „uwolnienia decyzji konsumenta” przesuwać granice i zawłaszczać decyzje profesjonalne na rzecz słusznej woli ludu.
Naturalnie, ta ‚wola ludu’ ma w istocie i jedynie napędzać siłę i skarbiec władzy, kosztem ubezwłasnowolnionego tą manipulacją obywatela i podatnika.
Tego typu podejście cofa nas cywilizacyjnie i degeneruje społecznie – aby nie rozdymać wątku, dodam że oczywiście nie tylko w omawianym tu przykładzie relacji lekarz-pacjent papierowe torby i w ogóle funkcji publicznych państwa, ale w standardzie polityki en bloc.
Dlatego dęcie balona „afery” z pieczątkami (jako rzekomego objawu korupcji lekarzy) to wart komentarza objaw szerszego schorzenia społecznego – skuteczności szczucia, jako narzędzia divide et impera w rękach nieopatrznie wybranych rządów.
A to właśnie leitmotiv jawiący się stałym elementem uwolnionego rodzimego ludu blogującego – na każdy temat i pod każdym pretekstem.
Niestety, także na blogach „Polityki”, wbrew poziomowi, formie i zapewne intencji autorów bloga, ale za to skutkujące zaiste pogłębioną diagnozą społeczną dla obserwatorów.
„My sami natomiast, konsumenci, mając nieskrępowany torby papierowe z nadrukiem producent  wybór, rzadko wybieramy opcje najtańsze z reguły, o czym świadczą naprawdę dogłębne badania naszych zdrowotnych zachowań konsumenckich” – z kolei pisze Gekko. My konsumenci leków wybieramy – to jest to, to jest ten inny, bardziej realistyczny model sytuacji ochrony zdrowia w rozwiniętym społeczeństwie.
Wydaje mi się, że paranoia ma grunt w idealizacji styku (a) przemysłu produkującego medykamenty, (b) konsumentów czyli tzw. chorych, (c) lekarzy, (d) aptekarzy oraz (e) instytucji pokrywających koszty. Wg. tej idealizacji najlepiej byłoby, gdyby wszyscy chorzy zostali wyleczeni i nic to nikogo nie kosztowało, może nawet bez udziału koncernów, ale przy zastosowaniu leków. I z tej idealizacji wynurza się teraz główny oskarżony – lekarz, który ma dokonać wymarzony optymalny wybór dla swojego klienta, czyli chorego, o którego przysiągł, że będzie dbał w godzinę dobrą i złą, klienta niezorientowanego co się z jego ciałem dzieje, biorącego lekarstwa jakie mu przypiszą, oto jeden wielki szpital wypełniony bezwolnie konającymi, słabymi, którym należy współczuć do samego końca, z nimi się solidaryzować i krzyż wspólnie nieść. Idealizacja mi się zdaje, i to na potęgę.

pochodzenie

Dobrą (bo sprawdzalną) prognozą pogody może się pochwalić norweski portal meteo. Trzeba tylko wpisać miasto, np. Wrocław, klikąć ‚SEARCH’, a potem wybrać okres prognostyczny (godzina po godzinie lub długookresową). W wersji ‚godzina po godzinie’ można dodatkowo obejrzeć szczegółowe dane (z ilością opadów, siłą i kierunkiem wiatru, ciśnieniem). Pytam kto był agresorem, bo sam już nie wiem, a właśnie przypomniała mi się wydana również w Polsce słynna książka niemieckiego historyka Hennecke Kardela pt. „Hitler założycielem Izraela” (dostępna w PDF), w której autor upiera się, że pochodzenia żydowskiego byli: z dużym prawdopodobieństwem sam Hitler (dziadek Frankenberg miał przez 14 lat płacić na nieślubnego syna Aloisa, ojca Adolfa), Eichmann, Heydrich, Frank, Rosenberg, Hess, Goebbels, i wielu innych. W w/w książce podany jest także cytat z innego historyka, pochodzenia żydowskiego, Dietricha Brondera:
„Czytelnik musiałby długo www szukać, by znaleźć niezwykle pouczającą, a prawie całkowicie niedostępną na rynku księgarskim książkę „Zanim przyszedł Hitler” (1964) (dostępna w PDF), której autorem jest niemiecko-żydowski wykładowca akademicki Dietrich Bronder. Pisze on co następuje:
„…żydowskiego pochodzenia lub spokrewnieni z żydowskimi rodzinami byli: fuehrer i kanclerz Rzeszy Adolf Hitler; jego zastępcy: minister Rzeszy Rudolf Hess i marszałek Rzeszy Hermnann Goering; Gregor Strasser, dr Josef Goebbels, Alfred Rosenberg, Hans Frank i Heinrich Himmler; ministrowie Rzeszy von Ribbentrop (który niegdyś wypił bruderszaft ze słynnym syjonistą, zmarłym w 1952 roku pierwszym prezydentem Izraela Chaimemn Weizinannem) i von Keudell, gauleiterzy Globocznik (tępiciel Zydów), Jordan i Wilhelm Kube; wysocy funkcjonariusze SS Reinhard Heydrich, Erich von dem Bach-Zelewski i von Kaudell II; bankierzy i sponsorzy Hitlera przed 1933 rokiem Ritter von Stauss (wiceprzewodniczący Reichstagu) i von Stein; feldmarszałek i sekretarz stanu Milch, podsekretarz stanu Gauss; starzy towarzysze partyjni Hanffstaengel (szef biura prasowego NSDAP dla prasy zagranicznej i późniejszy doradca Roosvelta) i prof Haushofer”.
Powyższa lista nie jest pełna, ale jest prawdziwa, co sprawdzić może każdy, kto bliżej zainteresuje się, jaki jest związek między chorobliwą nienawiścią Hitlera i jego paladynów do ich krewniaków, a powstaniem państwa Izrael.”Jeszcze się na nim nie zawiodłem, chociaż nie jest aktualizowany zbyt często…Skoro – jak powszechnie wiadomo – przywódcy sowieckich bolszewików rządzący okupowaną Rosją od samej rewolucji byli pochodzenia żydowskiego, NKWD było żydowskie niemal w całości, a armię Hitlera tylko w lądowym Wermachcie zasilało 150 tys. żydowskich żołnierzy (jak podaje historyk amerykański B. M. Rigg), przy czym nie wiadomo ilu takich żołnierzy służyło w Waffen SS, Gestapo, Kriegsmarine oraz Luftwaffe – to kto właściwie napadł na Polskę w 1939r., wspólnie i w porozumieniu, z zachodu i wschodu? Kto wywołał II wojnę? Kto wymordował Polaków w Katyniu, niemal w tym samym miejscu i czasie, gdzie ci sami mordercy wymordowali ok. 40 tys. żołnierzy rosyjskich?
Trzeba chyba zapytać wzorem starożytnych: cui bono? Wtedy okaże się, iż beneficjentami tej wojny byli nie tylko ci, którzy ją wywołali, tj.: Niemcy z planem Marshalla po pokój zagadek Warszawa  wojnie i Polakami od brudnej roboty na saksach, Bolszewicy okupujący przez kolejne dziesięciolecia Polskę oraz inne państwa przerobione na „socjalistyczne”, ale także: USA, głównie Wall Street, choć i cały kraj w sensie gospodarczym (konkurencja japońska oraz europejska była w gruzach) oraz Izrael, który powstał oficjalnie niemal bezpośrednio po wojnie, bo już 1948r. Jak możemy przeczytać choćby we wczorajszej prasie, nie stracił na wojnie rotszyldowski Bank of England ze swoją ośmiornicą BIS i s-ka, finansujący hitlerowskie Niemcy także czeskim złotem

replika

Twoja replika na mój zarzut pod twoim adresem czyli uprawiania natrętnej propagandy w interesie lekarzy skorumpowanych przez wielkie korporacje farmaceutyczne ( do spółki ze znanym na blogu KŁ, Aka TO) wskazuje ze oberwałeś w tak zwane miekkie podbrzusze. Po drugie, stosujesz pseudodowcipne argumenty ad personam. Ale nie ma w tym nic dziwnego . Skoro przyjąłes nick „Gekko” czyli supercynicznego aferzysty, bohatera filmu Wall Street, którego filozofia zyciowa głosiła że „greed is good” to nic ci nie pomogą żałosne teksty o wumlu. I pamiętaj że realny bohater filmu, finansista z NY skończył w więzieniu. Natomiast absolwent jest dostępny na każdej półce w sklepach monopolowych. Lekarz nie potrzebuje i w większości przypadków nie ma wiedzy stricte naukowej, tylko wiedzę najzwyklejszą lekarską, praktyczną, ponieważ rzadko który lekarz pracuje naukowo na swoim stanowisku. Wiedza oparta na zdobyczach nauki nie koniecznie jest wiedzą naukową. Tego rodzaju wiedzę posiadają nie tylko lekarze, lecz także nauczyciele, sędziowie, itd. Każdy z nich pracuje z ludźmi i odpowiada za to co robi.Kiedy pracowalem w panstwie srodka w Shanghai mialem kolezanke
Chinke pochodzenia Vietnamskiego jej nazwisko na ID ktore nosila na
widocznym miejscu pisalo sie Chuj a wymowie brzmialo nawet przyjemnie.
Moze z przekory ze tak sie wlasnie nazywala przez pewien okres bylem
z nia nawet w bardzo bliskich kontaktach.
Nieraz mialem ochote jej powiedziec co to znaczy po Polsku ale jakos
nigdy tego nie zrobilem. Dziękuję za porcję dowodów, że stan zdrowotny naszego społeczeństwa (tak reprezentowanego) wymaga znacznie silniejszych środków terapii, niż rzeczowa polemika (bo nie rzecz, ale stan umysłu wyraża).
Taka porcja głupoty, absurdu, nienawiści i paranoi, jak wyklepana przez Panów na niewinnej klawiaturze, nie powinna być traktowana jakimkolwiek zamiennikiem terapii.
A już na pewno nie podlega uzdrowieniu, nadawaniem jej rangi komentarzami.
Nie zamieniać – bloga, w poczekalnię z numerkami.
Niech absolwenci pozostaną na swojej półce.
 „Takie założenie natomiast (że wszystko jest jedno i to samo, byle najtańsze) jest jedynie w interesie płatnika, czyli tego, kto mając monopol dzieli cudze pieniądze za leczenie, nie biorąc za to żadnej odpowiedzialności i poza wszelką kontrolą.” Dalsza seria demagogicznych zbitek w formie użalania się i skargi insynuującej jakiś spisek przeciwko lekarzom – „zamęt społeczny umiejętnie podsycany”, „mega kryzys zaufania społecznego do zawodu [ – znaki zapytanie moje] i praktyki lekarzy”. Kto podsyca umiejętnie zamęt, kto odwodzi ludzi od zaufania do zawodu?
 „Tu jednakże potrzebne jest   leczenie przyczynowe, a nie terapia dżumy (podejrzeń i nieufności) cholerą (kontroli).”
Diagnoza przybrała formę histerii, logikę zastępuje retoryka kryzysu, a puentą staje się czysto propagandowe wołanie o ratunek zupełnie nieadekwatne do wagi poruszanego problemu, co mi przypomina słynny apel Waszczykowskiego – „przestańcie nas zabijać” wygłoszony po przypadkowym morderstwie w biurze poselskim w Łodzi.